Szukaj...

środa, 21 marca 2012

Wady i zalety instalacji LPG

W dobie szalejących cen paliw instalacje LPG stają się źródłem pokaźnych oszczędności. Już nie tylko właściciele starszych samochodów osobowych, ale także Ci kupujące nowe, coraz chętniej wybierają zasilanie autogazem. Czy słusznie? To zależy. Na pewno warto przed dokonaniem wyboru poznać wady i zalety instalacji LPG.
Niestety autogaz, który posiada około 75% sprzedaży LPG w Polsce, jest paliwem niewygodnym: brzydko pachnie, psuje silniki i jest niebezpieczny. Tak właśnie mówią o autogazie przeciwnicy tej metody zasilania pojazdów mechanicznych. Mają trochę racji, aczkolwiek bardziej się mylą. Ponadto opinie te rodzą się z dwóch powodów - do tej pory silniki diesla trudno było przerobić na zasilanie gzowe, po drugie - sprzedaż paliwa za 2,84 zł jest trochę bez sensu, kiedy można to zrobić za 5,75 zł (autogaz jest niewygodny politycznie).
Mechanicy samochodowi oferujący montaż instalacji LPG, oraz Ci, którzy takich instalacji używają, wiedzą że, użytkowanie autogazu ma swoje wady i zalety. Na pewno każdy, kto zastanawia się nad zagazowaniem swojego samochodu powinien poznać najważniejsze fakty o LPG.
Schemat instalacji gazowej w samochodzie osobowym
Zalety używania instalacji LPG
1. Lżejsza masa zbiorników do LPG, w porównaniu tych do PB95 czy ON.
2. Silnik iskrowy, czterosuwowy bez problemu pracuje na gazie.
3. Autogaz, jak każdy inny gaz LPG podczas spalania wytwarza mniejszą ilość gazów cieplarnianych niż benzyna. Jest ekologiczniejszy!
4. Cena gazu stanowi około 50% ceny benzyny (luty 2012: PB95 - 5,72 zł, LPG - 2,84 zł).
5. Nie ma żadnych naukowych doniesień o złym wpływie LPG na silniki benzynowe.
Wady użytkowania autogazu
1. Silnik powinien uruchamiać się na benzynie, zwłaszcza zimą. Dlatego nie można zrezygnować zupełnie z tankowania benzyny i instalacji pod nią.
2. Spaliny generowane podczas spalania LPG są bardzie „mokre”, więc powodują większą korozję układu wydechowego. Można to zaobserwować zwłaszcza zimą, kiedy zimne instalacje LPG generują masy białego dymu za autem.
3. Butla z gazem zajmuje miejsce w samochodzie.
4. Instalacje autogazu wymagają serwisowania, więc wzrastają koszty eksploatacji samochodu.
5. Wzrost ceny przeglądów. Samochód osobowy bez instalacji - 98 zł, za przegląd z instalacją LPG - 161 zł.
6. Niewłaściwe ilości benzyny w baku może być powodem zepsucia pompy paliwa.
7. Nieznacznie spada moc silnika (osiągi silników zasilanych LPG spadają od 4 do 15%).
Jak widać, LPG ma swoje wady i zalety. Ci, którzy chcą zmniejszyć koszty użytkowania samochodu powinni jak najszybciej rozważyć za i przeciw, bo nie wiadomo kiedy ceny LPG w Polsce wzrosną.
---
Artykuł przygotowany na podstawie doświadczeń zaprzyjaźnionego mechanika oferującego montaż instalacji LPG w Wiktorowie.
Autorem artykułu jest Mateusz Górski. Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Tani samochód - jaki?


Tani samochód – jaki to jest? Czy taki który mało kosztuje czy taki którego eksploatacja jest tania? Odpowiedź nie jest taka prosta jak mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. Jaki samochód będzie więc najtańszy dla Ciebie?
Tani to przeciwieństwo drogiego. Spróbujemy odpowiedzieć sobie jaki samochód będzie najdroższy? Z pewnością drogi w zakupie, czyli kosztujący np. milion złotych (jak Maybach), palący bardzo wiele (jak Hummer, który spala ponad 20 litrów na 100 km) i najlepiej… psujący się często. Spokojnie. Szukamy przeciwności. Tani samochód to więc taki, który… niespełna żadnego z tych kryteriów a spełnia za kryteria przeciwne.
Nowy czy stary?
Wiele osób uważa że nie opłaca się jeździć starym autem, ponieważ psuje się i sumaryczne wydatki na naprawy przekroczą wartość nowego samochodu – lepiej przecież kupić wszystkie części „w hurcie” – kupując nowe auto niż kupując go „na raty” – mając stare auto i wymieniając wszystko po kolei tak właśnie robimy. Czy to prawda? Wszystko zależy od tego ile jeździmy. Jeśli jeździmy bardzo dużo i rocznie pokonujemy ponad 50 000 km z pewnością nowe auto jest dobrym rozwiązaniem, utrata jego wartości nie ma znaczenia w końcowych kosztach eksploatacji, jeśli jeździmy średnio dużo – 20 000 km zainteresujmy się samochodami 5 letnimi – jeśli jeźdźmy mało – 10 000 km najlepiej dla naszego portfela jeśli zainteresujemy się samochodami 10 letnimi. Jeśli zaś jeździmy bardzo mało i podobają nam się stare auta… dobrym wyborem może być wybór youngtimera czyli samochodu nawet 15, 20 czy 25 letniego.
Duży czy mały?
Niestety jakkolwiek ekonomicznie tłumaczylibyśmy posiadanie większego samochodu zawsze efektem posiadania większego samochodu dla portfela jest jego… większa pustka. Najtańsze zarówno w eksploatacji jak i w zakupie są auta małe. Tańsze są do nich części zamienne – tańsze są naprawy, mniej spalają paliwa, są gorzej wyposażone więc mniej się psują.
Benzyna czy diesel?
A może gaz? Rodzaj paliwa niestety zależy od bardzo wielu czynników – w niektórych modelach bardziej opłacalne jest posiadanie silnika benzynowego w niektórych – diesla – należy zapytać specjalistów. Jedno jest pewne: w przypadku silnika benzynowego nie opłaca się przerabiać go na gaz gdy robimy naprawdę małe przebiegi, rzędu kilku tysięcy rocznie i nie jeździmy samochodem który spala kilkadziesiąt litrów na 100 km (w przypadku takiego gaz może się opłacać nawet przy niewielkich przebiegach).
--- Autorem artykułu jest Marcin Uchwała. Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

TEST SKODA YETI 2.0 TDI


Yeti.. z upływem lat tworzą się nowe historie, każdy gdzieś „go” widział, ale nie potrafi opisać, podobno ostatnimi czasy przebywa w wysokogórskich rejonach Himalajów, jednak nikt oficjalnie tego nie potwierdza. Wielu badaczy i detektywów bez licencji próbuje wytropić Yeti, póki co bezskutecznie.
Ale wcale nie trzeba wybierać się do Indii, Nepalu czy Tybetu, gdyż na trop Yeti wpadłem zupełnym przypadkiem w okolicach średniowiecznego zamku w Uniejowie! Nikogo nie powiadomiłem, postanowiłem samozwańczo, bliżej zapoznać się z tym egzemplarzem…
Pierwsze wrażenie
1Z rozrzewnieniem wspominam mojego sąsiada, który niczym biblię studiował książkę „ZRÓB TO SAM –SERWIS SKODY FAVORIT”, po czym swoją wiedzę wdrażał w życie - samochód ten niczym rozkapryszona dziewczynka miał swoje humory i skutecznie utrudniał mu dotarcie do wyznaczonego celu. Jednak te kilkanaście lat sprawiło, że postrzeganie tej czeskiej marki z Mlada Boleslav stało się zgoła odmienne. Skoda dziś, niczym nie przypomina swoich kanciastych pierwowzorów, wykonana jest z dobrej klasy materiałów i dzięki mariażowi z VW znacząco zyskała pod względem zastosowania najnowszych technologii.
Jednak wróćmy do naszego poszukiwanego uciekiniera.Yeti w chwili obecnej to jeden z najbardziej wyrazistych modeli tej marki, nietuzinkowy design przykuwa uwagę i jakby na to nie patrzeć, jest to debiut Skody w klasie aut typu SUV.Samochód może się podobać, z przodu na uwagę zasługują wysoko wkomponowane światła przeciwmgielne, służące również, jako doświetlacze w zakrętach oraz lampy przednie zbliżające model ten do Octavii. Jeśli ma być to samochód typu SUV, nie można zapomnieć o właściwościach terenowych i odpowiednim uniesieniu nadwozia i zwiększeniu prześwitu – te kilka dodatkowych centymetrów, nadaje temu modelowi charakteru i pozwala zmieścić większe felgi (17-calowe) oraz zderzaki które zbudowane są z 3 elementów nadając w ten sposób terenowy charakter.
Natomiast tylna część auta to przede wszystkim prosta linia, dzięki której na pewno w znaczący sposób zyskali pasażerowie z tyłu i pojemność bagażnika (405 l.), co mnie cieszy nie ma tu zbyt wielkich udziwnień. Jednym słowem PRAKTYCZNOŚĆ przyświecała konstruktorom przy tworzeniu tego egzemplarza.I ten kolor… Beż Cappuccino, idealnie komponuje się z tym modelem i kontrastuje z ciemną linią okien, ale najbardziej przyszłego użytkownika powinien cieszyć fakt, że nie widać na tym aucie kurzu i brudu ulicznego, więc jakby nie patrzeć inwestycja w „metalik” dosyć szybko się spłaci, a przy tym wygląda efektownie.

Zimno, wsiadam do środka…
Niesamowity klimat otaczających budynków niosących za sobą historię wprawił mnie dodatkowo w refleksyjny nastrój, ale mimo wszystko gdy na dworze panuje -17 stopni w ciągu dnia najlepszym schronieniem będzie wnętrze auta.Intuicyjnie, gdy nacisnąłem przycisk „podgrzewanie fotela” i poczułem to w ciągu kilku sekund na własnej skórze, mogłem skupić się na ocenie i skrupulatnie przyjrzeć się wszelkim zakamarkom, jakie kryje Yeti. Deska rozdzielcza przypomina tą z nowej Octavii, więc jest nad wyraz poprawna i mimo bogatego wyposażenia i naszpikowania elektroniką, nie miałem większych problemów z opanowaniem tego „co dzieję się” na konsoli środkowej. A tych gadżetów nie było mało, w końcu samochód prezentowany to wersja Experience, w wolnym tłumaczeniu „mam wszystko i nie boję się tego użyć”, a przy tym zrobione z materiałów przyjemnych w dotyku.
Pewnie to wielka wada, ale jestem szczególarzem, a w dodatku skrupulatnym, nie umknie mi żaden przycisk, pokrętło, a tym bardziej schowek – dla łatwiejszego rozszyfrowania mojego profilu psychologicznego proszę mnie porównać sobie ze strażnikiem granicznym.Przyznaje się, miałem dużo do robienia (sprawdzenia), Yeti jest niezwykle bogate w schowki, choć ten który znajduje się przed nogami pasażera nie jest imponujących rozmiarów, to służą pomocą duże schowki w drzwiach bocznych, czy centralny z podłokietnikiem. Nie zabrakło również schowków przemytniczych pod fotelami, czy umieszczonego centralnie na konsoli zamykanego, który swobodnie pomieści 4 cheeseburgery. Więc jakby na to nie patrzeć, jest to funkcjonalne auto i jadąc w czwórkę na wakacje, dzieci nie będą siedziały przyklejone twarzami do szyby! Porównując, mamy do czynienia z autem typu SUV o funkcjonalności rodzinnego minivana – za co wielki plus!
5

Pora opuścić zabytkową scenerię…
Mimo bajecznych widoków, postanowiłem się na chwilę oderwać i sprawdzić, co oswojone Yeti ma pod maską.A tam diesel 2.0 TDI i mocy 110 KM. Oczywiście Yeti występuje w mocniejszych wariantach 140 i 170 KM, lecz nie w głowie mi szaleństwo, gdyż wybrałbym wtedy FABIĘ RS bez dwóch zdań. Moc 110 KM wydaje się być optymalna i w odpowiedni sposób łączy osiągi z wizytami na stacji benzynowej. Ale co my tu o teorii, jak silnik już zwarty i gotowy czeka na przejażdżkę!Jak na zimnego diesla przystało, silnik przywitał mnie pozdrowieniem bocianów – czyli klasycznym „kle kle”, lecz po kilku minutach, gdy temperatura silnika zaczęła rosnąć, wprost proporcjonalnie dźwięk z komory się obniżał.
Mimo 110 KM silnik żwawo reagował na pedał przyspieszenia za sprawą bądź co bądź wysokiego maksymalnego momentu obrotowego (250 Nm) i wyprzedzanie na krętych drogach wielkopolskich nizin nie stanowiło najmniejszego problemu. Jednak rysą na szkle była skrzynia biegów, która pomimo, że pracowała płynnie, biegi wchodziły z chirurgiczną precyzją – miała jedynie 5 biegów, a że większość z testowych kilometrów pokonałem w trasie, miałem ochotę domalować korektorem cyferkę „6”… W większych wariantach mocy skrzynia już posiada jedno przełożenie więcej!Po przejechaniu mniej więcej 100 km zastanawiałem się, czy wskazówka od paliwa nie jest uszkodzona, gdyż nie ruszyła się na milimetr i ciągle wskazywała 4/4, ale wszelkie wątpliwości rozwiał komputer pokładowy, który wskazywał 4.5 l/100 km, czyli o 0,2l mniej niż deklaruje producent! Tak dobre spalanie zawdzięczałem na pewno technologii TDI, ale również częstemu wykorzystywaniu tempomatu na trasie, który pozwala przyspieszać i hamować za sprawą jednego przycisku bez użycia pedału gazu.W ruchu miejskim spalanie wahało się miedzy 6.5-7.5 l. , jednak usprawiedliwiam to ujemnymi temperaturami (średnio podczas testu -14) i częstymi postojami, które skutkowały wychłodzeniem silnika.Który silnik bym wybrał? Bez dwóch zdań : 1.6 TDI 105 KM najmniejszy oferowany diesel oznaczony symbolem GREEN LINE, cechujący się spalaniem zbliżonym do mojego quada! Ta nowa jednostka Skody, prawdopodobnie w najbliższym czasie wyprze z rynku jednostkę 2.0 TDI 110 KM.

Po nitce do kłębka…
Sposób na Yeti, potrzebujemy:-płytę podłogową od Octavii, - układ napędowy, - wizję projektanta- i…. podnieść zawieszenie w końcu to ma być wszędobylski SUV
I właśnie to podniesione zawieszenie, przed rozpoczęciem przygody z Yeti najbardziej mnie intrygowało tym bardziej, że sama konstrukcja auta do niskich nie należy!Otóż moje obawy były przedwczesne, mimo wysokiego prześwitu i setek pokonanych kilometrów m.in. po drogach szybkiego ruchu, jak i krętych drogach lokalnych, Yeti zachowywało się nad wyraz poprawnie. I czasami zapominałem, że nie jadę gokartem. W dużej mierze za sprawą 17-calowych felgi obutych w opony 225/50r17, i proszę mi wierzyć, nie jestem zwolennikiem wielkich felg, ale te 17-cali idealnie wpasowały się w charakterystykę zawieszenia. Również przypadł mi do gustu układ kierowniczy, który usztywniał się przy większych prędkościach i stwarzał opór podczas pokonywania ciasnych zakrętów, gdyż przyznaje, że czasami mam już dosyć tych arcy-specjalnych wspomagań, przez które zastanawiam się, czy nie urwałem kierownicy, bo coś zbyt lekko chodzi…Jedynym minusem, który zauważyłem podczas jazdy jest podatność na wiatr boczny, ale cóż praw fizyki się nie oszuka i nie można mieć wszystkiego!

6

Inspektor gadżet
Niby to tylko miejskie Yeti, niby niewielki SUV… a lista wyposażenia długa niczym mój ostatni rachunek zza telefon Cóż, nie skłamię jak powiem, że jest to wszystko-mający egzemplarz!I jakbym nie był słaby z matematyki, to kalkulator nie kłamie i pokazuje, że suma opcji w tym konkretnym egzemplarzu wynosi 21750 PLN – tak! tak!
Na pierwszy ogień pójdzie multimedialny ekran z nawigacją, która wprawiła mnie w nie lada zakłopotanie, gdyż wielokrotnie pokonywałem trasę z Łodzi w okolicę Kalisza i nie wiedziałem, że istnieje taki skrót jaki „ona” wskazała! I chodź do tej pory na piedestale stawiałem fabryczną nawigację w Renault, przyznaję, że zestaw w Skodzie mnie urzekł nie tylko dokładnością, ale i dotykowym ekranem, czyli funkcją której brakuje w Renault – co znacznie ułatwia wprowadzanie nazw. System nawigacji zestawiono z 12 głośnikami i cyfrowym korektorem, co w połączeniu było przyjemne dla ucha, jednak nie potrafię zrozumieć, dlaczego auto nie posiada fabrycznego wyjścia USB, a jedynie wyjście a’la "ajfon", które za pomocną przejściówki może obsługiwać USB – za dużo zachodu! Na szczęście jest wejście na kartę SD, która zapełniona utworami MP3 służyła mi cała drogę.
SUV z Mlada Boleslav z oknem na świat! Ten szklany dach to idealne rozwiązanie dla osób, które marzyły o kabriolecie, lecz z racji jego ograniczonej praktyczności musiały skusić się na model z innego segmentu. Duże szklane panoramiczne okno pozwala jeszcze lepiej integrować się z naturą, a to wszystko za pomocą jednego przełącznika, który otwiera je w szybkim tempie. Fakt, kosztuje około 5 tys. PLN, lecz uważam, że warto.
7

Na deser zostawiłem system, który mnie ujął niczym Ukrainka na dyskotece w Odessie! To, że nawigacja jest mądrzejsza ode mnie, jakoś przełknąłem, no cóż życie, ale że samochód będzie potrafił sam parkować?! Testowy egzemplarz wyposażony był w system PARKOWANIA, wielokrotnie widziałem jego działanie w materiałach reklamowych, lecz zawsze byłem przekonany, że to fotomontaż! Nic bardziej mylnego! Ten system naprawdę działa! Nie byłbym sobą, gdybym nie starał się go dokładnie przetestować, ba! - robiłem wszystko by go oszukać i pokazać, kto tu jest mądrzejszy. Ale jak wyjaśnić fakt, że system potrafi zaparkować za jednym razem, a ja by wyjechać z tego miejsca muszę zrobić dwukrotną korektę?!
System pozwala na parkowanie równoległe na biegu wstecznym i wykonuje to niezwykle precyzyjnie (np. stając równo osiami do krawężnika), nie wjedzie w miejsce, gdzie ewidentnie jest go za mało, bądź napotka na inną przeszkodę, a wszystko to dzięki zamontowanym czujnikom parkowania z przodu i z tyłu. Proszę mi wierzyć, że jest to nieprawdopodobne uczucie, gdy w momencie rozpoczęcia manewru, możemy czytać sobie spokojnie książkę, a auto samo skręca z kierownicą, po czym informuje nas, że manewr został wykonany poprawnie i prosi o przejęcie kierownicy.Jest to niezwykle przydatny gadżet, znacznie ułatwiający manewr parkowania, jak również oszczędzający czas – szczególnie kobiet, które będą mogły w tym czasie poprawić sobie makijaż!

Co słychać na rynku…
Segment aut typu SUV jest już mocno nasycony, prawie każda z marek posiada bądź to SUV-a, bądź samochód stylizowany na wersję terenową. Dla zasady, mimo wszystko w pierwszej kolejności porównam do DACII DUSTER, ze względu na analogiczną historię marek, jednak w tej kwestii patrzenie przez pryzmat ceny mija się z celem, gdyż tam gdzie kończą się ceny Duster, zaczynają Yeti. Chodź Duster jest nieco mniejszy, oferuje podobną ilość miejsca, przy zbliżonej pojemności bagażnika. Również oferowane jednostki silnikowe 1.5 dCi 110 KM w przypadku Dustera i 1.6 TDI 105 KM cechują podobne osiągi i spalanie, lecz jakość wykonania murem stoi za Yeti, co ma odzwierciedlenie w cenie – i kółko się zamyka.
Jednak pełnoprawnie w szranki z Yeti może stanąć Nissan Qashqai, który również występuje z tym samym silnikiem dCi co Duster, lecz posiada znacznie bogatsze wyposażenie i nie jest tak siermiężnie wykonany jak tańszy kuzyn.Samochody te kosztują prawie tyle samo, z niewielką przewagą Yeti, lecz w tej klasie to Qashqai rozdaje karty, gdyż jest jednym z najchętniej kupowanych SUVów!
Warto również zajrzeć na Wschód, gdyż każda premiera czy to Hyundaia czy Kia budzi wielkie poruszenie konkurencji, większość marek już nauczyła się, że Koreańczycy zaczynają w znaczący sposób liczyć się na europejskiej arenie.Jak wygląda zestawienie Skody z Kia?! Przyznaję się bez bicia, że wizualnie bardziej do gustu przypada mi Sportage, lecz jestem przekonany, że samochody te nie stanowią dla siebie konkurencji, design ich jest na tyle odmienny, że trafiają w zupełnie różne gusta, a jak wiadomo o gustach się nie dyskutuje – zamykam temat! Jednak gdyby ktoś chciał uparcie porównać te modele, polecam przyjrzeć się jakości materiałów deski i spasowaniu…
Z goła odmiennym konkurentem jest Jeep Compas, samochód ze znacznie mocniejszym silnikiem bazowym (2.2 163 KM), lecz ze zbliżonymi gabarytami i wymiarami. Ta doza luksusu jest droższa od bazowej wersji Yeti, ale cały czas przypominam, że testowany przeze mnie egzemplarz kosztował 106 tys. PLN. Jednak tu nadmienię, iż jakość Skody wykonania i spasowania elementów Skody znacznie przewyższa dokonania konstruktorów Jeepa.
Yeti wypełnia swojego rodzaju niszę po VW Tiguanie, jest jego trochę tańszą odmianą, ale nie oznacza to wcale, że „taniość” przekłada się na gorszą jakość. Skoda dzięki mariażowi z VW zyskała nowoczesne wyposażenie okraszone nutką technicznych nowości, dodatkowo wygląd czeskiego SUV-a jest znacznie bardziej wymowny, niż Tiguana. Oby tak dalej, pora teraz na pickupa!

Ogólnie rzecz ujmując…
Skoda jest niczym gwiazda idąca na bankiet, dobrze wie, że spóźniła się 3 godziny ale również w pełni świadoma, że mijając drzwi wejściowe wywoła nie lada zamieszanie. Tak można podsumować wejście Yeti na rynek w 2009, ale późno wcale nie oznacza źle.Z perspektywy czasu możemy zaobserwować, ilu klientów już zaufało czeskiej marce i wybrało właśnie ten model.Przyznam, że testowana wersja była już przerostem formy nad treścią, gdyż 106 tys PLN to stanowczo za dużo, za ten model, ale mnogość wyposażenia wprawiała mnie w osłupienie. Gdyby zrezygnować, ze szklanego dachu, elektrycznego fotela i kilku innych gadżetów – cena na poziomie 95 tys. PLN jest akceptowalna! I właśnie takie wersje klienci wybierają!I tak jak miłość jest sztuką kompromisów, gdy dłużej się zastanawiam, idealnie w tym modelu widziałbym jednostkę 1.4 TSI 122 KM, po pierwsze ze względu na cenę (dobrze wyposażona wersja około 80 tys. PLN) jak również, ze względu na właściwości silnika. Tym bardziej, że testowana wersja była wyposażona tylko w napęd na jedną oś.
Skoda już od wielu lat pokazuje, że należy się z nią liczyć na naszym rynku, w końcu, kto inny potrafi sprzedać tyle samochodów w ciągu roku? Yeti choć spóźnione, z pełną krasą weszło na rynek burząc ład i porządek!
Reasumując, testowym egzemplarzem miałem możliwość przejechać około 1200 km i spędzić w nim, jak komputer pokazał 26 godziny, w tym czasie mój sceptycyzm został znieczulony, w głównej mierze za sprawą już wspomnianego wcześniej systemu parkowania PARK ASSIST, który kosztuje 2200 PLN (wraz z czujnikami przód/tył), co uważam za atrakcyjną cenę i wydaje mi się, że lepiej zrezygnować z ksenonów na rzecz tego gadżetu!I nawet, jeśli za rok przyjdzie mi wspomnieć ten model – pierwsza myśl będzie „aha ten samoparkujący samochód!
---
www.moto-opinie.eu
Autorem artykułu jest Waldemar Florkowski. Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Bezwypadkowy - nowa definicja


W branży motoryzacyjnej nie jestem żółtodziobem, zarówno swoje widziałem jak i swoje przeżyłem, jednak z dnia na dzień utwierdzam się w przekonaniu, że zdziwić się jeszcze można, a najlepszym przykładem tego jest zakup samochodu używanego.


Ogłoszenie jak każde inne w internecie, samochód idealny, pierwszy właściciel, serwisowany, bezwypadkowy z gwarancją przebiegu (potwierdzenie CAR PASS), można by rzecz wprost idealne..
A od tego idealnego auta dzieliło nas około 230km, ale czy jest ten dystans przy tak wspaniałym samochodzie, na zdjęciu błyszczącym, wywoskowanym - jednym słowem samochód marzenie!
Jeszcze tylko kontrolna rozmowa telefoniczna ze sprzedającym, który jeszcze bardziej podłechtał EGO osoby zainteresowanej zakupem - nic tylko wsiadać i jechać!

Jeżeli ktoś po tym elemencie nie może zorientować się o jakim egzemplarzu mową, pragnę nadmienić, iż chodzi o popularną KIA CEED SW 2008 - czyli model identyczny jakiego używa nasza rodzima policja (przepraszam, że to słowo piszę z małej ale ostatnio dostałem mandat)

24 godziny później, na miejscu...
Auto było ładne, nie można powiedzieć, aczkolwiek byłoby ładniejsze gdyby tylna prawa ćwiartka była fabryczna, drzwi kierowcy i pasażera nie lakierowane, a błotnik i maska nie szpachlowane - gdyby nie te DROBNE elementy samochód byłby perfekcyjny. Świecił się niczym napromieniowany grzyb w "czerwonym lesie" w Czarnobylu!
Cóż... mina znajomej osoby stanowczo przybrała inny front - a ja w duchu sobie pomyślałem "co z tą Polską?" Czy już nie można kupić w tym kraju normalnego 3,5 letniego letniego auta chociaż w 90% zgodnego z treścią ogłoszenia?!

Jednak najlepsze dopiero przed nami...
Gdy sprzedający zorientował się, że misterna fuszerka została odkryta, bez najmniejszego skrępowania opowiadał nam jak tylna część została wspawana, drzwi lakierowane dla wycieniowania metaliku, a z przodu już nawet sam zapomniał skąd się ta szpachla na błotniki i masce wzięła. Jednak lekkość w opowiadaniu tej historii była taka jakbym ja mówił np o wymianie kół letnich na zimowe - tylko w tym wypadku wystarczy odkręcić śruby, a nie spawać!
A jazda próbna (już tylko z ciekawości by przejechać się tym modelem) pokazała, że mimo iż element został dobrze wspawany, to warstwy wytłumiającej ktoś poskąpił, przy 70 km/h ze strony wspawanego elementu dochodził niesamowity szelest powietrza - nie chciałbym jechać tym autem 140 km/h gdyż pewnie by nas wywiało z tego auta.


I w tym momencie nastąpił przełom...
Na pytanie co w/g niego znaczy słowo BEZWYPADKOWY?
Otrzymaliśmy odpowiedź z uśmiechem na twarzy : "dla mnie to auto które ma całe podłużnice i nie wystrzelone poduszki."
Oglądanie innych eksponatów sprzedającego było bezcelowe - gdyż już wiem, że bez wiaderka szpachli by się nie obyło.

Przyznam, że ta historia pokazała mi i uzmysłowiła, że bez większej wiedzy, sprawnego oka i miernika lakieru prawdopodobnie ktoś jutro podjedzie i kupi ten samochód z uśmiechem na twarzy i pewnie, będzie w jakiś tam sposób zadowolony z eksploatacji , a szum z prawej strony zrzuci na koreańskie wykonanie...
Mimo kryzysu w motoryzacji i lekkiej stagnacji, handel i import radzi sobie zupełnie dobrze, a ludzie o znikomej wiedzy techniczno/motoryzacyjnej są najlepszym kąskiem, który pozwala dalej kręcić się tej machinie...
---
www.moto-opinie.eu
Autorem artykułu jest Waldemar Florkowski. Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Pierwszy samochód – kupno


Przy zakupie pierwszego w życiu samochodu zawsze towarzyszą ogromne emocje. Kto nie da się im ponieść zachowa stoicki spokój będzie się cieszyć długotrwałą eksploatacją. Kto nie opanuje emocji… ten w najgorszym przypadku nigdy nie kupi już żadnego samochodu.
W artykule piszemy o zakupie samochodu używanego, gdyż takie kupuje przeciętny polak. Pewnie czytasz ten artykuł gdyż przed Tobą ważny dzień: kupno samochodu. Wszyscy powtarzają Ci „myśl rozsądnie” lub, trochę bardziej młodzieżowo „nie napalaj się” – ta rada choć prosta i znana przez wielu – jest bardzo ważna.
Przed zakupem samochodu kalkulujemy różne wydatki, kwotę jaką możemy przeznaczyć na jego zakup oraz miesięczną kwotę na jego utrzymanie. Znając zużycie paliwa danego pojazdu, ceny części zamiennych – wiemy że stać na nas na taki model czy rocznik. Niektórzy również pytają znajomych, którzy mają podobny samochód ile kosztuje miesięczna eksploatacja i na tej podstawie podejmują decyzje czy ich stać. To także dobry sposób.
Używany samochód – a konkretne egzemplarz, który kupujemy zawsze posiada jednak jakieś wady. Nie zawsze potrafimy je skalkulować ze spokojem. Moment zachwytu i zauroczenia autem zdarza się wszystkim: od młodych chcących kupić samochód na fajnych felgach i z mocnym silnikiem nie patrząc na rocznik, po ludzi starszych dla których często tylko rocznik się liczy i widząc samochód 2 letni sądzą że jest idealny. Często jednak posiada on wiele ukrytych wad.
Kupując samochód używany musimy uwzględnić:
– ogólny stan samochodu – blacharki, lakieru i podłogiwszystkie jego usterki
– niedziałające wyposażenie i inne wady, zgrzyty, dziurawy tłumik itp.
– zużycie części eksploatacyjnych
Wszystko to należy chłodno skalkulować i podjąć właściwą decyzję. Nie należy brać pod uwage jednego elementu. Nawet najgorszy egzemplarz będzie miał cechy, które mogą zachwycić np. mocny silnik, bogate wyposażenie, świeży” rocznik czy być pojazdem od pierwszego właściciela. Jedna cecha nie robi jeszcze z samochodu ideału. Wszystkie kryteria muszą być zrównoważone i w sumie dać pozytywną ocenę by samochód był opłacalnym zakupem.
--- Autorem artykułu jest Marcin Uchwała. Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl